Festiwal z niewolnicą i chłopakami, którzy płaczą
12/10/2023 Wyłączono przez adminDramat i czarna komedia, po polsku i po śląsku, w sumie 10 spektakli w tydzień, dzień po dniu. Prawdziwa gratka dla fanów teatru. Już w najbliższą niedzielę, 15 października, w zabrzańskim Teatrze Nowym rozpocznie się XXII Festiwal Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość Przedstawiona”. Spektakle ocenią publiczność oraz obradujące niezależnie od siebie dwie komisje; Jury oraz Jury Młodych. W składzie „młodych” jest od kilku lat Vincent Kowalski, na co dzień przewodnik po podziemnych trasach Sztolni „Królowa Luiza” i Kopalni „Guido”.
Pokłady Kultury: Grywasz w teatrze. Czy to ułatwia ocenianie spektakli? Może przeszkadza?
Vincent Kowalski: Od bycia aktorem moja droga z teatrem się zaczęła. Trwa do dzisiaj, gram nawet w jednym ze spektakli towarzyszących Festiwalowi. Wydaje mi się, że dzięki temu jestem w stanie lepiej zrozumieć aktorów. Każdy spektakl staram się przerobić z nieco innej perspektywy, często obserwuję reakcje publiczności, próbuję postawić się na miejscu osób na scenie. Zadaję sobie pytania, jakie aspekty każdej z tych ról mogą być problematyczne, trudne. Niekiedy nawet próbuję w tym odnaleźć jakąś cząstkę własnych doświadczeń. Staram się nie rozłączać tych dwóch sfer i jakbym miał krótko i zwięźle odpowiedzieć, to zdecydowanie pomaga!
Od lat konkursowe przestawienia Festiwalu w Zabrzu oceniają dwa składy jurorów. Ich werdykty nie zawsze są takie same. Młodym podoba się coś innego? Może czegoś innego oczekują od teatru? Czego?
To prawda. Choć niektóre pozycje pokrywają się, i nawet pamiętam, jak ktoś w ubiegłym roku stwierdził, że jest pod wrażeniem tego jak bardzo. Są jednak i takie werdykty, z którymi się nie zgadzamy. My jako Jury „Młodych” często znamy się prywatnie, bądź graliśmy kiedyś razem, więc długo rozmawiamy o rzeczach, które nas zaskoczyły, wzruszyły, czy wbiły w fotel. Po dwóch latach zasiadania w gronie jurorów mogę powiedzieć, że klasyka rzadziej na nas oddziałuje, ale połączenia osób, wydarzeń, które znamy z codziennego życia, są tym, czego oczekujemy. Co ciekawe, abstrakcyjne elementy, czy takie, które wymagają znajomości wielu kontekstów jednocześnie np. historycznych, czy literackich również ciężko nam oceniać. Tak więc diagnoza, jaką mogę zaryzykować jest taka, że poszukujemy wrażeń i emocji, które kojarzymy, w klarownej, ale intensywnej pigułce.
Burzliwe są obrady młodych jurorów? Kłótnia czy walka na argumenty? Zdradź proszę, choć odrobinę, jak przebiegają te dyskusje i jak tworzy się werdykt.
W zasadzie werdykt tworzy się na bieżąco. Wydarzenia, które robią na nas największe wrażenie, prowokują rozmowy i wtedy pokazują się różne emocje, zafascynowanie. Nikt jednak nie postawił nigdy liberum veto, a zawsze się słuchamy i porządkujemy wzajemnie myśli w głowach. Tak więc ostatni dzień, to już raczej ustalanie szczegółów. Pierwszym etapem jest odczytanie każdego spektaklu jeden po drugim, każdy mówi co się podobało, a co nie. Nikt się w tym momencie już nie kłóci, bo mniej więcej znamy nasze typy. Później spisujemy wybrane osoby, spektakle i zaczynamy dysponować naszym budżetem. Ostatnim etapem jest sformułowanie oficjalnej wersji naszego werdyktu, mając na uwadze, że będzie trzeba stanąć przed pełną salą teatru i wytłumaczyć się z naszej decyzji. To ostatnie, tradycyjne spotkanie zawsze wspominam najprzyjemniej.
W tym roku na Festiwalu będzie 10 spektakli, w tym trzy pozakonkursowe. Na które Ty czekasz szczególnie? Które polecasz młodej publiczności?
Reklama spektaklu jest już sama w sobie sztuką i to również bierzemy pod uwagę. Przeczytałem wszystkie opisy tegorocznych przedstawień, natomiast tak tematycznie patrząc, to czekam na wszelkie komedie, w szczególności te z czarnym humorem. Każdy aktor wie, że komedia to jedno z najtrudniejszych wyzwań dla aktora, ale jest też szczególnie pożądane. Spektakl, który poleciłbym zobaczyć młodej publiczności to z opisu „Chłopaki płaczą”. Jest to dla mnie osobiście ważny temat, aby uwrażliwiać osoby w moim wieku i młodsze na to, że mężczyzna nie jest i nigdy nie powinien być wyimaginowaną figurą, która nie ma prawa mieć uczuć, a jedyne do czego się nadaje to zarabianie pieniędzy i trzymanie się w pewnym sensie z boku rodziny. Można więc powiedzieć, że względem tego spektaklu mam osobiście najwyższe wymagania, ale jeśli chodzi o werdykt, to oczywiście bierzemy pod uwagę zdecydowanie więcej niż aspekt prywatny. Wszystko może się wydarzyć. Przez lata widziałem już rozczarowania spektaklem, bo oczekiwano, że będzie olbrzymim odkryciem, a także niespodziewane zachwyty tam, gdzie się tego nie spodziewano. Dlatego każdy Festiwal uważam za niezwykłą przygodę, na którą wyczekuję każdego roku!
Rozmawiała: Katarzyna Włodarczyk