Ognisko u Kasi i Anki

Ognisko u Kasi i Anki

17/06/2024 Wyłączono przez admin

To był ogień. I nie chodzi tylko o ten prawdziwy, z ogniska, ale głównie o ten opisujący pełne zaangażowanie w działanie i przeżywanie. Bo na „Ognisku u Kasi i Anki” było gorąco. I od zabaw, i od działania, i od pasji.

Czas na zabawę i na smakołyki

Dzielnicowy Ośrodek Kultury w Kończycach. Czerwcowa sobota, pora popołudniowa. W tężni relaksujący się na ławeczkach, obok grupa kilkunastu młodych rodziców rozmawia na kocykach, w głębi plac zabaw wypełniony maluchami, a na centralnym trawniku, na leżakach i ławeczkach dzieciaki zajadają kiełbaski z ogniska. Inne jeszcze stoją wokół niego z patykami i dopiekają swoje.

Rarytas. Pieczone kartofle z ogniska Kasi i Anki

Są już po zawodach sportowych, wyścigach i zabawach m.in. z hula hop. Od czasu do czasu patykami dotykają zawiniątek w srebrnej folii. To rarytas. Kartofle z ogniska mają być na deser.

Sielanka. Plenerową imprezę „Ognisko u Kasi i Anki” zorganizowały dwie wolontariuszki, które od pół roku bardzo aktywnie działają w kończyckim Ośrodku Kultury. To one zorganizowały już w tej dzielnicy m.in. trwającą przez dwa miesiące akcję pt. „Zróbmy sobie bal”, a także dwumiesięczne warsztaty sceniczne zatytułowane „Dokazywania teatralne”, zakończone autorskim przedstawieniem pt. „Zakamarki podwórkowej wyobraźni” (i co ważne, ten spektakl wyszedł im znakomicie do tego stopnia, że maja plan wystawiać go na przeglądach amatorskich grup teatralnych). Teraz zorganizowały ognisko i nocowanki. Lista chętnych na ich zajęcia wypełnia się błyskawicznie.

Ania Mielczarek z prawej w pierwszym rzędzie i Kasia Gatner z uczestnikami ich ogniska

Uwielbiamy pracę z dziećmi, daje nam satysfakcję, przyjemność i radość, i przede wszystkim ogromną siłę do działania. Same jesteśmy matkami, no może trochę szalonymi, dla których nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Nasze zajęcia różnią się od tych zazwyczaj proponowanych dzieciom. U nas stawiamy na  ich samodzielność, nie wyręczamy ich, nie dajemy nic na tacy. Uczymy jak samemu zrobić wszystko od podstaw, bez wyręczania przez mamę i tatę. Tak było z przygotowaniem balu karnawałowego, tam uczyliśmy się podstawowych kroków do walca, robiliśmy ozdoby na karnawał, które można oczywiście kupić gotowe, ale o wiele więcej frajdy daje przerabianie i tworzenie własnych, nieszablonowych. My właśnie takie stworzyliśmy. Dzieci, wiedząc ile pracy włożyły w przygotowanie danej imprezy o wiele bardziej ją doceniają. Zasady zawsze ustalamy na początku zajęć, lecz ta najważniejsza jest niezmienna: chęć, brak marudzenia i zdrowe rączki! Podobnie jest na naszym ognisku, pełna samodzielność, nie ma słowa „nie potrafię” – wyjaśnia pedagożka, animatorka i reżyserka teatrów amatorskich Kasia Gatner, która wspólnie z Anią Mielczarek zorganizowała tę imprezę. Kasia i Ania znają się od lat, prywatnie i zawodowo, obie na co dzień pracują w Teatrze Nowym w Zabrzu. Łączy je przyjaźń, pasja i chęć działania.

Sielanka w Kończycach

W pobliżu, na kocach, rozsiedli się rodzice podopiecznych Kasi i Anki. Ich piknik tuż przy solankowej tężni był spontaniczną akcją. Mogli zostawić dzieci pod dobrą, sprawdzoną już opieką i rozjechać się, by załatwiać swoje sprawy. Wybrali rodzicielską integrację. –

Wszyscy jesteśmy mieszkańcami Kończyc, a to mała społeczność, znamy się główne z widzenia. Dziś okazja, by bliżej się poznać – wyjaśniali jedni. – Cieszymy się, że są organizowane takie akcje, bo nasze dzieci bardzo chętnie w nich uczestniczą. Już zgłosiły się na kolejną – wyjaśniali inni. Dodali, że marzy im się letnie, plenerowe kino w Kończycach. Rozstawione leżaki, koce, rozmowy i film. To na razie w sferze marzeń, propozycji i planów, ale pewnikiem jest to, że dzieci z Kończyc już pakują się na „Nocowankę u Kasi i Anki” w Dzielnicowym Ośrodku Kultury. Wspaniała noc pełna atrakcji, tuż przed wakacjami. Może będzie cykliczna. Może pojawi się coś dla dorosłych. Czas pokaże.

Tekst i foto: Katarzyna Włodarczyk