POMIŁOŚĆ – Nie ma prostych prawd

POMIŁOŚĆ – Nie ma prostych prawd

29/06/2023 Wyłączono przez admin

16, 17 i 18 czerwca w Sali Kameralnej im. Stanisława Bieniasza odbyła sią premiera spektaklu POMIŁOŚĆ teatru „Nieoetykietkowani”. Podczas premiery na widowni zasiadł autor, Artur Pałyga.

(…)

To sprawa indywidualna, czego się oczekuje od sztuki scenicznej ktoś dydaktyzmu, ktoś ekshibicjonizmu, ktoś klasyki, ktoś awangardy, ktoś wiedzy, ktoś prawdy, itp. itd.

Moja przygoda z teatralnym wydarzeniem pt.” Pomiłość” w wykonaniu Teatru Nieoetykietkowani to czas czerwcowego, niedzielnego wieczoru, kiedy pozyskano mnie futurystycznym oniryzmem, groteską i rytmem prozy, poezji oraz intrygująco dobranych cytatów z utworów muzycznych. Jednak to, co do mnie trafiło najbardziej, to powody wzruszeń i zawstydzeń, o czym później.

Sztuka o miłości jest sztuką o lęku, samotności i immanentnej potrzebie kochania. Aktorzy doskonale ukazali, jak wydobywa się ona z nas dziecięco, a więc pozakonwencjonalnie, i dojrzale, zatem konwencjonalnie. Dużo tu absurdu stricte egzystencjalnego.

Pięknie zagrana scena rozmowy dwojga gości sanatorium (Magdalena Cebula, Michał Szymański) tylko pozornie bawi skojarzeniem z telewizyjnymi telenowelami. W istocie zawstydza nasze tchórzostwo, a może dwulicowość.

Punkty scenograficzne: od bezpłciowego, embrionalnego bytu, po kulturowe granice bariery wyrażone symbolicznie w postaci białej rozciągniętej płachty, akcentują nasze uwikłanie w człowieczeństwo. Jego treścią, czy chcemy, czy nie chcemy, jest doświadczanie i zmaganie się z miłością. O ile taka w ogóle może istnieć… Futurystyczne zawiązanie akcji odchodzi na dalszy plan, gdy z czasem aktorzy w sposób bardzo sugestywny dokonują wiwisekcji naszego życia.

Charakteryzacja podkreślająca naszą plemienność wciąga widza w akcję. Wszyscy w niej tkwimy jako przedszkolaki, jako rycerze-królowie, niczym biblijny Dawid, który zrobi wszystko, by zdobyć Batszebę, jako upodlający się w odurzeniu alkoholu i fantazji, jako kuracjusze sanatoriów. Dojmująca biel byłaby nawiązaniem do przedrostka PO-miłość, sugerującym nie tyle cel, co czas akcji. Mogłaby objaśniać niezdolność przeżywania tajemnicy emocji, gdyby nie efekty specjalne i kolory świateł upominające się o naszą ludzką wielouczuciowość. Zabieg ten kierowany jest na nas, na widzów podglądających scenę, czyli wszystko, co poza teatrem.

Także genialne stroje i wplatane w akcję rekwizyty budują fabułę, która z czasów przyszłości zawraca nas do tego, co archaicznie człowiekowi tożsame.

Zapewne nie wiemy, czy jest miłość. Wiemy za to, że jej chcemy, że obezwładnia nas ta magnetyczna tęsknota.

Sztuka momentami szczerze bawi, jak choćby w dialogu z lodówką (Agnieszka Urbańczyk i Piotr Orzechowski), ale i porusza, kiedy słuchamy i patrzymy na parę ukazaną jako małżeństwo, a potem jako dziadków (wspaniałe aktorstwo Żanety Garus i Daniela Ziółkowskiego). Cisza gra. Stawia pytania. Sugeruje trudne odpowiedzi. Szczególnie intymnie i uniwersalnie wybrzmiał dialog dwojga aktorów, których kunszt jest zawodowy (Piotr Orzechowski i Agnieszka Urbańczyk). Skupienie na sensie słów spuszcza kurtynę na formę. To one w całości przejmują uwagę i dokuczają swoją prawdziwością.

Tak więc nie ma jednoznaczności, nie ma prostych prawd. Rytm kwestii balansuje między prozą i poezją. Ta ostatnia utrzymuje się w melodii rozmów rodem z „Wesela” Wyspiańskiego. Oto Poeta rozmawia z Rachelą oni także marzą o uniesieniu i miłości. Aktorzy wydobywają z dialogów swoich bohaterów podobne sugestie.

Przyglądamy się całości grupy, przyjaciołom czującym się bezpiecznie właśnie w takiej relacji. Futurystyczna wolność od uczuć nie jest ratunkiem, nie jest nim nawet ostateczna indywidualizacja pragnień. Bo ratunku nie ma. Pozostaje tęsknota i kosmos, który nic sobie z niej nie robi. Tak więc i muzyczna puenta przedstawienia snuje się za widzem jak cień.

Kto ma odwagę wyjść z kokonu i spojrzeć w lustro, powinien zobaczyć „Pomiłość” w wykonaniu aktorów zabrzańskiego Teatru Nieoetykietkowani, sztukę w doskonałej reżyserii pani Małgorzaty Baryły.

Tekst: Barbara Dziubak-Skotniczna
Foto: Teatr Nieotykietkowani